Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: ta znaczyła więcej niż pozostałe.
Relacja studencka z wyjazdu do Moskwy
Dzień pierwszy
O Moskwie marzyłyśmy już od początku naszych studiów. Kiedy tylko zaczęłyśmy poznawać kulturę oraz historię Rosji, wyjazd do tego fascynującego kraju stał się naszym skrytym marzeniem. Niestety, na pierwszym roku nie udało nam się zorganizować żadnego wyjazdu, ale na drugim miałyśmy możliwość poznania kultury innych naszych wschodnich sąsiadów – odwiedziłyśmy piękny Lwów i od razu się w nim zakochałyśmy. Wtedy żadna z nas nie przypuszczała, że za niecały rok uda nam się pojechać dalej – do Moskwy. W październiku bieżącego roku pojawiły się pierwsze głosy na temat podróży do stolicy Rosji – początkowo żadna z nas nie mogła uwierzyć w to, że naprawdę tam pojedziemy. Dopiero, gdy zostałyśmy poinformowane o czekających na nas zaproszeniach oraz gdy dostałyśmy maila – „bilety do Moskwy w okazyjnej cenie, kupujcie!” to zaczęło do nas docierać, że nasze największe marzenie może się spełnić. Jednocześnie w naszych głowach rodziły się przeróżne pytania i wątpliwości: czy podołamy finansowo? czy ta podróż będzie bezpieczna? czy na pewno wszystko się uda? Strach z każdym dniem był coraz większy, zwłaszcza gdy pojawiały się informacje o zagrożeniach terrorystycznych. Ale my się nie bałyśmy, w końcu raz się żyje! I tak, organizatorzy naszej wspaniałej wycieczki – dr Bartosz Gołąbek oraz mgr Adam Nowakowski – stanęli na wysokości zadania i ani się nie obejrzałyśmy, a nastał ten wymarzony i długo oczekiwany dzień.
Część naszej grupy na Placu Czerwonym
Nasza podróż do największego europejskiego miasta zaczęła się tuż po północy 18 kwietnia, gdy w Krośnie wsiadłyśmy do autobusu w kierunku Warszawy. Ponad pięciogodzinna trasa minęła błyskawicznie! Na lotnisko dotarłyśmy około godziny 6 rano, a o godzinie 10:50 czekał nas lot.
Nasz samolot już czeka
Czas oczekiwania spożytkowałyśmy w pełni: szybka drzemka na bardzo niewygodnych fotelach lotniskowych, a następnie pyszna kawa, która miała dodać nam energii – niestety nie spełniła swego zadania.
Krótka drzemka przed wylotem
Kiedy szłyśmy nadać bagaże spotkałyśmy dra Gołąbka, z którym po krótkiej rozmowie pożegnałyśmy się słowami – „do zobaczenia w Moskwie!”. Nadałyśmy bagaż, kontrolę paszportową przeszłyśmy bez najmniejszych problemów – i tak, zostało nam tylko oczekiwać na nasz lot. Nagle, niespodzianka – przedstawiciele linii lotniczych LOT prosili pasażerów o rezygnację z powodu dużego zainteresowania lotem do Moskwy. Ale na nas nie zrobiło to najmniejszego wrażenia – w końcu zaraz miało się spełnić nasze największe marzenie! I tak, szybko stanęłyśmy przed bramkami i znalazłyśmy się w samolocie. Podczas dwugodzinnego lotu dosłownie bujałyśmy w obłokach wyobrażając sobie piękną Moskwę.
Wylądowałyśmy na lotnisku Szeremietiewo i tam też miałyśmy się spotkać z naszym opiekunem i jednocześnie przewodnikiem – drem Bartoszem Gołąbkiem. Po kilkudziesięciu minutach czekania zaczęła się nasza rosyjska przygoda – najpierw pociągiem Aeroexpress, następnie metrem i na piechotę dotarliśmy na Nowy Arbat, gdzie czekał na nas hostel.
Widok z naszego balkonu w hostelu
To czego, obawiałyśmy się najbardziej, to moskiewskie metro – przed wyjazdem słyszałyśmy historię o drzwiach, które przytrzaskują zbyt powolnych pasażerów, a znalezione w Internecie filmiki przedstawiające godziny szczytu w metrze przyprawiały nas o ból głowy. Okazało się jednak, że nie takie metro straszne, jak je malują. Wręcz przeciwnie, to naszym zadaniem najlepiej zorganizowany środek transportu w Europie.
Takie dzieła można podziwiać na moskiewskich stacjach metra
Po zakwaterowaniu się w hostelu, wyruszyliśmy poznawać Moskwę! Naszym pierwszym celem był Kreml i Plac Czerwony nocą.
Piękny Plac Czerwony nocą
Gdy naszym oczom ukazał się przepiękny Sobór Wasyla Błogosławionego wręcz oniemiałyśmy z wrażenia i w pełni poczułyśmy klimat tego miasta.
Sobór Wasyla Błogosławionego
Następnie udaliśmy się w kierunku mostu na którym ponad rok wcześniej zamordowany został opozycyjny polityk Borys Niemcow – do dzisiaj mieszkańcy Moskwy palą w tym miejscu znicze i układają kwiaty przy zdjęciach zamordowanego polityka. Był to dla nas bardzo wzruszający moment.
Pierwszy dzień w Moskwie minął nam bardzo intensywnie. W hotelu również czekały na nas atrakcje. Otóż gdy jego mieszkańcy dowiedzieli się o naszym przybyciu, bardzo chcieli nas poznać, i tak zawarłyśmy znajomość z cudowną Swietą z Kazachstanu, Maksimem z Syberii, Ramirem z Kazania oraz Wasilijem z Białorusi. Okazało się, że nasz rosyjski jest na tak wysokim poziomie, że swobodnie możemy wieczorami plotkować z naszymi nowymi rosyjskojęzycznymi znajomymi.
Dzień drugi
Drugiego dnia obudziło nas piękne słońce nad Moskwą i po śniadaniu udaliśmy się jeszcze raz na Plac Czerwony, aby ujrzeć go w świetle dziennym. Weszliśmy także do Głównego Domu Towarowego (ГУМ – Главный Универсальный Магазин).
Piękna wiosenna wystawa w GUM-ie
Mieliśmy tam możliwość spróbować rosyjskiego napoju тархун (mocno miętowy, z wyglądu podobny do płynu do mycia naczyń, ale w smaku pyszny) oraz smakowitych lodów.
Napój тархун
Wewnątrz zachwyciła nas wiosenna dekoracja oraz wystawy sklepów. Następnie udaliśmy się do Galerii Tretiakowskiej. Jeszcze kilka miesięcy temu egzamin z kultury Rosji spędzał nam sen z powiek, a Pieriedwiżnicy i ich obrazy doprowadzali nas do białej gorączki i prawdę mówiąc nie chciałyśmy przez pewien czas o nich słyszeć. Wszystko jednak zmieniło się, gdy weszłyśmy do Trietiakowki i przechadzając się z sali do Sali, byłyśmy w stanie bez najmniejszego problemu rozpoznać dzieła wybitnych rosyjskich artystów. Wszystkie musimy chyba zgodnie przyznać, że wypełniała nas duma. Miałyśmy okazję zobaczyć obrazy, które pamiętałyśmy z egzaminu m.in. «Девочка с персиками» Серова, «Рожь» Шишкина oraz «Радуга» Айвазовского.
Galeria Trietiakowska
Wieczorem, całą grupą udaliśmy się na wystawę najlepszych zdjęć Rosji 2015 roku – „Best of Russia 2015”. Wszystkie fotografie wywarły na nas ogromne wrażenie, zwłaszcza – zdjęcie rosyjskich babć inspirowane słynną okładką płyty „Abbey Road” zespołu The Beatles oraz fotografia prezydenta Rosji Władimira Putina z podpisem: „Prezydent Federacji Rosyjskiej przemawia do warzyw i owoców”.
Jedno z naszych ulubionych zdjęć na wystawie „Best of Russia”
Po wystawie czekała nas kolejna atrakcja – spotkanie z rosyjskim dziennikarzem i dokumentalistą Leonidem Parfionowem, który jest autorem wielu filmów na temat historii Rosji (na zajęciach wielokrotnie oglądaliśmy jego produkcje). Spotkanie poprzedzone było projekcją dokumentu o wybitnym prekursorze fotografii kolorowej Siergieju Prokudinie Gorskim.
Spotkanie z Leonidem Parfionowem
Dzień trzeci
Trzeciego dnia czekał na nas najważniejszy punkt wyjazdu – Kreml. Nazywany sercem Moskwy, dawniej twierdza carów oraz siedziba władz Związku Radzieckiego, a obecnie rezydencja prezydenta Rosji. Na placu pomiędzy kremlowskimi budynkami, pani przewodnik opowiedziała nam historię tego niezwykłego miejsca, pełnego pałaców i cerkwi. Na placu Kremla mogliśmy zobaczyć dwa największe obiekty na świecie, które nigdy nie zostały użyte – armatę Car Puszkę oraz dzwon Car Kołokoł. Odwiedziliśmy również sobory – Archangielski oraz Uspieński.
Ola Indyk oraz Brygida Wiśniewska, a w tle słynna Car Puszka
To wspaniałe uczucie zobaczyć budowle, o których tyle słyszałyśmy na zajęciach. Po Kremlu miałyśmy wolne popołudnie, więc postanowiłyśmy wybrać się metrem w nieznane. I tak, wylądowałyśmy w Китай городe. Jest to najstarsza dzielnica Moskwy. Dawniej był to ośrodek szkolnictwa i handlu, później centrum biznesu, lecz dzięki starym kamieniczkom zachowała dawny charakter.
Dzień czwarty
Kolejny dzień mogłyśmy zaplanować same, więc po śniadaniu wyruszyłyśmy z zamiarem zakupu pamiątek.
Pyszne rosyjskie Warieniki
Miałyśmy informację, że największy wybór tzw. suwenirów znajduje się na Rynku Izmajłowskim. Wysiadłyśmy na stacji metra Izmajłowskaja i naszym oczom ukazał się park, a miła starsza pani powiedziała nam, że idąc prosto wzdłuż stacji dotrzemy do naszego celu. Okazało się jednak że trafiłyśmy do rosyjskiego centrum handlowego gdzie na próżno było nam szukać pamiątek.
Park Izmajłowski
Dopiero wieczorem po rozmowie z dr Gołąbkiem okazało się, że wysiadłyśmy o stację za daleko. Jednak mały błąd nie zniechęcił nas wówczas i wyruszyłyśmy na dalszy samodzielny podbój Moskwy – wylądowałyśmy na Placu Zwycięstwa. Po wyjściu z metra zobaczyłyśmy rosyjski Łuk Triumfalny, a w dali widać było nowe wieżowce – Moskwa City.
Łuk Triumfalny
Z drugiej strony natomiast wyszłyśmy na pomnik Bohaterów Pierwszej Wojny Światowej oraz na kompleks poświęcony pamięci Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (zobaczyłyśmy tam pomnik Zwycięstwa oraz budynki Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej). Tego dnia, wieczorem, wraz z dr Joanną Rybarczyk-Dyjewską spotkałyśmy się z panią dr Natalią Leonenko, którą do tej pory znałyśmy tylko z naszych wspólnych wideokonferencji z grupą studentów z Jekaterynburga. Bardzo cieszyłyśmy się na to spotkanie i już nie możemy się doczekać następnego – mamy nadzieję że nastąpi ono podczas krośnieńskich Juwenaliów.
Spotkanie z dr Natalią Leonenko
Dzień piąty
Piątek był ostatnim dniem, który mogliśmy poświęcić na zwiedzanie, więc całą grupą razem z dr Gołąbkiem udaliśmy się najpierw do Monastyru Nowodziewiczego, a następnie na Cmentarz Nowodziewiczy, aby zobaczyć grób Borysa Jelcyna. Naszym kolejnym celem był Rynek Izmajłowski– ten prawdziwy, z ogromem pamiątek. Udało nam się kupić wszystko to, co chciałyśmy – oczywiście Matrioszki (przedstawiające m.in. Minionki, Star Wars, Maszę i Niedźwiedzia, Michaela Jacksona oraz te tradycyjne), Czeburaszki (było ich mało, więc upolowałyśmy ostatnie sztuki), a także wiele innych drobiazgów, które będą nam przypominać o Moskwie.
Ola Indyk kupuje pamiątki
Chciałyśmy ten dzień w głównej mierze poświęcić na zakupy, więc następnie udałyśmy się do Moskiewskiego Domu Książki. Byłyśmy zachwycone tym miejscem oraz ilością znajdujących się tam książek. Udało nam się nawet upolować kilka perełek – pozycje potrzebne do pisania pracy licencjackiej, podręczniki do nauki języka oraz słowniki. Niestety tego dnia czekało nas również pakowanie. Pożegnałyśmy się również z dr Gołąbkiem, który miał samolot następnego dnia o 4 nad ranem, więc spędził tę noc na lotnisku.
Dzień szósty – ostatni
I tak, w sobotę wstałyśmy rano, zebrałyśmy wszystkie nasze rzeczy i ze smutkiem w oczach opuściłyśmy nasz hostel. Następnie metrem, a później pociągiem Aeroexpress dotarłyśmy na lotnisko. Po przejściu wszystkich koniecznych kontroli (a było ich bardzo dużo) wsiadłyśmy do samolotu i po około 2 godzinach byłyśmy w Warszawie. Czekając na autobus powrotny do Krosna przeglądałyśmy zdjęcia i wspominałyśmy naszą wspaniałą wycieczkę.
Ostatni wspólnie spędzony dzień w Moskwie
W Moskwie spędziłyśmy kilka cudownych dni. Czy warto było jechać? Oczywiście! Miałyśmy szanse zobaczyć wszystko to, o czym od 3 lat uczyłyśmy się na zajęciach – zabytki miasta, metro, Plac Czerwony. Spróbowałyśmy znakomitej rosyjskiej kuchni, poznałyśmy wspaniałych ludzi. Wyjazd był dla nas również wyzwaniem językowym – przez cały ten czas posługiwałyśmy się językiem rosyjskim, którego od podstaw uczymy się na naszej uczelni. Teraz wiemy, że to z pewnością nie był nasz ostatni wyjazd do Moskwy. Tak wiele rzeczy jeszcze musimy tam zobaczyć! Ale na pewno jeszcze zdążymy, przecież nasza przygoda z językiem rosyjskim tak naprawdę dopiero się zaczyna.
Tekst: Aleksandra Indyk, Urszula Leśniak
Zdjęcia: Urszula Leśniak, Brygida Wiśniewska, Aleksandra Indyk