Zapraszamy do zapoznania się z fragmentami obszernego wywiadu, jaki mgr Adam Nowakowski przeprowadził z maltańskim socjologiem i muzykiem dr. Albertem Bellem. Rozmowa odbyła się końcem czerwca 2016 roku w Goleniowie (województwo zachodniopomorskie). Podjęto w niej między innymi kwestie stereotypów, postrzegania Polski przez Maltańczyków, studiów fanowskich i subkultury metalowej. Wywiad w całości ukazał się w 63 numerze czasopisma HMP pod tytułem Ćwierć wieku na scenie.
Adam Nowakowski: Jak na razie podoba się Panu Polska? Czy będzie miał Pan czas ją zwiedzić?
Albert Bell: Niestety nie. Przylecieliśmy do Berlina, a zaraz potem dwie–trzy godziny jechaliśmy do Goleniowa. Droga powrotna będzie wyglądać tak samo. Oczywiście widzieliśmy trochę krajobrazów, rozmawialiśmy z ludźmi, którzy okazali się mili i gościnni. Kraj jest piękny i chcielibyśmy go zwiedzić, ale tym razem niestety nie mamy takiej możliwości. Moi przyjaciele z zespołu Monasterium zaprosili mnie jednak do Krakowa, obiecali oprowadzić po mieście, więc może chociaż na własną rękę zobaczę więcej Polski.
Ja także zapraszam do Krakowa!
To na pewno byłoby ciekawe doświadczenie, bo dostrzegam wiele podobieństw między Polską i Maltą. Może wynikają one z silnej pozycji katolicyzmu w obu krajach, nie wiem, ale czuję między nami więź. Społeczeństwo maltańskie też jest bardzo tradycjonalistyczne, lecz obecnie zwłaszcza młodzi próbują być postępowi, starają się wyzwolić spod brzemienia tradycji. Wartości rodzinne, solidarność nadal są jednak w cenie. Co ciekawe, właśnie poczucie wspólnoty jest fundamentem subkultury metalowej.
Czy Maltańczycy mają wypracowany obraz Polski?
Tak jak wspominałem, Malta jest obecnie krajem sekularyzującym się, co ma swoje jasne i ciemne strony. Kiedy jednak Maltańczycy myślą o Polsce, sądzę, że postrzegają ją przede wszystkim przez pryzmat Jana Pawła II. Miał on wiele zasług, między innymi w podejmowaniu dążeń do pokojowego współistnienia odmiennych wyznań. Odwiedził naszą wyspę dwukrotnie. Maltańczycy bardzo go szanowali i kochali, w przeciwieństwie do jego następcy. Papież miał na nich znaczący wpływ i stąd to skojarzenie. Prócz tego obecnie coraz więcej Maltańczyków lata do Polski. Przyciągają ich niskie ceny piwa, jedzenia i nie tylko. W przeciwieństwie do większości krajów europejskich jest to tani kraj i takim go widzą. Przy odpowiedniej promocji ze strony polskiego rządu na pewno moglibyście stać się turystyczną potęgą. Ale w każdym razie, ogólnie Maltańczycy postrzegają Polskę jako kraj konserwatywny, przywiązany do tradycji. Dostrzegają podobieństwa z naszą wyspą, ale także Irlandią.
Ciekawe, bo większość Polaków też właśnie takim widzi swój kraj.
Czasem obraz własnego narodu jest zwykłym mitem, ale niekiedy wyrasta on z realnych przesłanek. Przykładowo Maltańczycy postrzegają siebie jako bardzo gościnnych, ciepłych i otwartych, co w dużej mierze jest prawdą, lecz tego poglądu nie potwierdza sposób traktowania przybywających do nas uchodźców. W kraju rosną w siłę nastroje antyimigracyjne. Jak na ironię, Maltę latami zalewała fala przybyszów z Afryki, ale wówczas Unia Europejska nie pomagała nam radzić sobie z tą sytuacją, a tylko piętnowała nas. Teraz wiele krajów europejskich staje w obliczu tego samego problemu i w odpowiedzi same stawiają na swoich granicach mury! Jak widzi Pan, każdy medal ma dwie strony. Tak w ogóle jestem centrystą, w swoim życiu zawsze staram się trzymać zasady złotego środka.
To bardzo dobra zasada. Przechodząc już do kolejnego wątku, jest Pan doktorem nauk społecznych…
Tak, konkretnie jestem socjologiem.
Wśród swoich zainteresowań badawczych wskazuje Pan tak zwane metal studies. Opowie nam Pan więcej, czym konkretnie się zajmuje?
Metal studies to dynamicznie rozwijający się i rosnący w siłę interdyscyplinarny nurt badań. Podejmują się go między innymi socjologowie, antropologowie i kulturologowie [od siebie dodam, że filologowie też – przyp. AN]. W jego ramach spoglądamy na subkulturę metalowców z punktu widzenia nauki, a nie tylko jej członków i sympatyków. Równocześnie metal studies dobrze zazębiają się z tak zwanymi studiami fanowskimi [ang. fan academics – przyp. AN]. Do badań angażuje się ludzi tworzących społeczność metalowców – fanów i muzyków, czyli twórców i konsumentów muzyki. Dzięki nim uzyskuje się szersze spojrzenie na subkulturę. Można w ten sposób analizować na przykład poglądy polityczne jej członków. Moje badania skupiały się na społeczności metalowców na Malcie. Próbowałem wyjaśnić, co trzyma ich na wyspie mimo licznych problemów, z którymi muszą się na co dzień stykać. Pisanie doktoratu w tym zakresie sprawiło mi dużo radości. To była dla mnie ważna, osobista wędrówka.
Z naukowego punktu widzenia, co wyróżnia metalowców spośród tak zwanych zwykłych ludzi?
Bardzo dobre pytanie. Szczerze mówiąc, moim zdaniem nie jesteśmy szczególnie odmienni. Może myślimy inaczej niż ogół społeczeństwa, co innego nas pociąga. Ale we wszystkich pozostałych sferach życia jesteśmy tacy sami: kochamy i nienawidzimy, mamy dzieci, żenimy się i rozwodzimy, stawiamy czoło tym samym problemom. Wyróżnia nas jedynie pasja do muzyki i to ona nas unifikuje. Ale poza tym jako jednostki jesteśmy zupełnie różni. Jesteśmy zwolennikami różnych ideologii, mamy różne zaplecze kulturowe i społeczne…
Trafnie powiedziane. Zwłaszcza w obliczu wszelkich negatywnych stereotypów o metalowcach.
Tak. Co ważne, muzyka metalowa otwiera oczy na różne kwestie. Przykładowo słuchając Iron Maiden natrafiasz na utwór Rime of the Ancient Mariner [Rymy o starym marynarzu to poemat Samuela Taylora Coleridge'a po raz pierwszy ogłoszony drukiem w 1798 roku, a do którego muzykę brytyjski zespół napisał w 1984 roku – przyp. AN] i za jego sprawą możesz zainteresować się poezją. Metalowi tekściarze często zresztą piszą pod wpływem znakomitych gotyckich pisarzy jak Mary Shelley, Bram Stoker lub Edgar Allan Poe. Niektórych słuchaczy teksty nie interesują, innym natomiast kontakt z muzyką metalową umożliwia poszerzenie horyzontów intelektualnych.
Jeszcze a propos stereotypów. Czytałem Pana profil na stronie Uniwersytetu Maltańskiego. Są na nim wymienione liczne osiągnięcia, ale ani słowem nie wspomina się, że jest Pan odnoszącym sukcesy muzykiem. Osobiście uważam to za straconą okazję promocyjną pokazującą wszechstronność jednego z pracowników naukowych.
Wie Pan… Mam teraz czterdzieści siedem lat, a metalowcem zostałem jako nastolatek. Kiedy spoglądam na swoje życie z dystansu, dostrzegam rozmaite przeszkody, którym musiałem z tego powodu stawić czoła. Dopóki społeczeństwo maltańskie nie stało się bardziej tolerancyjne i otwarte na ludzi inaczej wyglądających lub zachowujących się, metalowcom nie żyło się na Malcie łatwo. Zwłaszcza w połowie lat osiemdziesiątych, kiedy Kościół zaczął nas atakować i piętnować jako satanistów, chuliganów itd. Z tego powodu nie obnoszę się ze swoją przynależnością do tej subkultury i byciem muzykiem metalowym. Od tamtej pory wiele się jednak zmieniło. W tym roku ku mojej wielkiej radości poproszono mnie o wyrecytowanie podczas uroczystości wręczania nagród dziekańskich dwóch swoich tekstów. Profesorowie sami wybrali je z mojego repertuaru. To było dla mnie niezwykłe wyróżnienie i bardzo wzruszająca chwila. Wyrecytowałem Shallow Grave Nomad Son, który zawiera komentarz socjopolityczny, oraz pochodzący z debiutu zespołu The Light at the End, który napisałem po śmierci swojej matki i ma dla mnie szczególne znaczenie. Ta recytacja w obecności prorektorów i pracowników wydziału była dla mnie kluczowym momentem kariery. Przy czym tak wygląda sytuacja na Uniwersytecie Maltańskim, inaczej na innych. Mam za sobą doświadczenie pracy za granicą, znam też wielu zagranicznych profesorów, i owszem, czasem ludzie odnoszą się do mnie rezerwą. Wie Pan, funkcjonuje stereotyp wykładowcy w garniturze i pod krawatem, a ja zazwyczaj prowadzę wykłady ubrany jak teraz [tj. w jeansy i czarną koszulę – przyp. AN]. Studentom to się jednak podoba (śmiech).
Czy Pana zaplecze muzyczne pomaga w pracy na uczelni?
O tak, zdecydowanie! Prowadzę zajęcia na temat subkultur, a sam należąc do jednej z nich, mogę wspierać się przykładami wziętymi z życia, by lepiej wytłumaczyć pewne zjawiska. Jako wykładowca na co dzień korzystam więc ze swoich doświadczeń.
AN