W dniach 7-9 czerwca 2019 roku odbył się wyjazd integracyjno-szkoleniowy, zorganizowany przez Biuro ds. Osób Niepełnosprawnych PWSZ w Krośnie. 23-osobowa grupa niepełnosprawnych studentów, asystentów i wolontariuszy wyruszyła spod krośnieńskiej hali sportowo-widowiskowej w stronę Bieszczad.
Letni obóz szkoleniowo-integracyjny rozpoczął się od spaceru koroną zapory na Solinie. Choć chmury krążyły nad głowami widoki były przepiękne. Studenci przechadzając się wśród straganowych atrakcji zastanawiali się nad historią okolicznych wiosek, dziś są terenami położonymi na dnie sztucznego Jeziora Solińskiego.
Zwiedzanie obiektów Elektrowni Wodnej w Solinie dostarczyło kolejnych wrażeń. Uczestnicy po obejrzeniu krótkiego filmu na temat budowy obiektu, wyposażeni w kaski, udali się do wnętrza zapory. Pan przewodnik opowiadał o kolejnych etapach powstawania tego ogromnego obiektu, oraz o roli jaką odgrywa zapora dzisiaj. Specyficzny klimat zapory, ok 7oC sprawiał, że spacer wilgotnymi galeriami położonymi na dnie jeziora był niezwykły.
Po zakwaterowaniu w hotelu w Polańczyku część uczestników od razu udała się do strefy Spa. Następnie na wszystkich czekała kolacja w formie ogniska. Wspólnie biesiadowanie przy muzyce było okazją do lepszego poznania się i integracji.
Słoneczna sobota upłynęła nad wodą. Najpierw uczestnicy udali się w rejs po Solinie statkiem spacerowym „Demon Bieszczad”. I mimo, że statek był piracki, wszyscy bezpiecznie dotarli do brzegu pozdrawiając po drodze przepływające żaglówki i podziwiając piękno okolicznej przyrody.
Na Wyspie Energetyk studenci przesiedli się na kajaki i opłynęli znaczną część Soliny. Techniki wiosłowania były różne ale entuzjazm tak samo wielki u wszystkich kajakarzy. Chociaż wiatr był znikomy część uczestników pływała również żaglówką, zapoznając się ze sprzętem i terminologią żeglarską. Po powrocie do hotelu studenci chętnie udali się na basen, by popływać w cieplejszej niż w solińska wodzie, lub skorzystać z saun i jacuzzi.
W niedzielę po śniadaniu i spakowaniu rzeczy, wszyscy wyruszyli na cypel. Pogoda, atrakcje i atmosfera wyjazdu sprawiły, że żal było opuszczać Polańczyk.