Wyprawa w Karpaty Marmaroskie w Rumunii
Piękne krajobrazy, wspaniała pogoda i doborowe towarzystwo - tak w dużym skrócie można opisać naszą wycieczkę w Góry Marmaroskie.
27 kwietnia studenci i absolwenci PWSZ w Krośnie po raz kolejny udali się na „majówkę”. Tym razem była to 3-dniowa wędrówka w Rumunii a konkretnie w Karpatach Marmaroskich. Pasmo to uważane jest często za jedno z najdzikszych w górach Europy.
Po kilkunastogodzinnej podróży busem znaleźliśmy się na malowniczej Przełęczy Prislop, która rozdziela Góry Marmaroskie od Gór Rodniańskich. W tym miejscu rozpoczęła się nasza wędrówka. A więc jak na prawdziwych turystów przystało - plecaki i w drogę! Główną atrakcją pierwszego dnia oprócz pięknych widoków na góry otaczające nas z każdej strony były oczywiście krokusy. Pod wieczór, gdy zmęczenie powoli dawało o sobie znać, znaleźliśmy dogodne miejsce na rozbicie namiotów, zjedliśmy kolację przy ognisku i poszliśmy spać, by nabrać sił na następny dzień. Rano obudziło nas słońce a z namiotu widać było cel dnia drugiego- Toroioage (jeden z najwyższych szczytów Gór Marmaroskich - 1930 m n.p.m). Pełni energii ruszyliśmy w drogę, aby kilka godzin później znaleźć się pod wspomnianym szczytem. Tym razem miejscem naszego zakwaterowania był drewniany domek – schronisko samoobsługowe. Po pozostawieniu plecaków, ruszyliśmy na Toroioage, z której podziwialiśmy zachód słońca i wspaniałą naokolną panoramę od Czarnohory aż po Góry Tibles. Wieczór to kolejne ognisko i długie rozmowy o górach i nie tylko. Ostatni dzień przeznaczony był na zejście z gór do miejscowości Baia Borsa, gdzie czekał na nas kierowca. Po krótkim odpoczynku, naładowani pozytywną, górską energią zapakowaliśmy się do busa i udaliśmy się przez Węgry i Słowację do Krosna.
Wyjazd ten był dla mnie pierwszą okazją do odwiedzenia Rumunii. Kraj ten zdecydowanie zasługuje na określenie, że jest krajem kontrastów. Z jednej strony bieda, bezpańskie psy na ulicach oraz ogólne „zacofanie”, które objawiło się m.in. w sklepie podczas robienia zakupów, gdy sprzedawczyni zapisywała produkty na zeszyt i dodawała na kalkulatorze. Z drugiej zaś strony, bardzo mili, życzliwi ludzie. Ludzie, którzy cieszyli się na widok turystów. Ludzie, którzy byli wdzięczni za to, że zrobiliśmy u nich zakupy. Niewątpliwie skojarzeniem z Rumunią są, a może raczej byli również Romowie. Wbrew powszechnej opinii wcale nie są Oni zjawiskiem codziennym w tym kraju. Rodowici obywatele Rumunii raczej za nimi nie przepadają, głównie dlatego, że odrzucili oni wszelkie próby asymilacji. Większość z nich mieszka w odizolowanych wioskach lub tworzy mini„miasteczka” na obrzeżach miast, podobnie jak na Słowacji.
Po drodze zamiast Romów, mogliśmy raczej zobaczyć na ulicach mieszkańców ubranych w stroje ludowe. Kolorowe chustki i spódnice z tradycyjnymi, kwiecistymi wzorami z daleka rzucały się w oczy. Jadąc przez wioski mogliśmy obserwować również charakterystyczne elementy marmaroskiej zabudowy, którymi były rzeźbione drewniane bramy przy domach. Są one kolejnym przykładem na to, że Rumunia ma swój unikatowy klimat i kulturę. Pozostaje jeszcze kwestia samych gór. U nas - zatłoczone w sezonie szlaki, tłumy ludzi, a tam? Spokojna wędrówka po bezludnych górach i malownicze widoki dookoła. To wszystko mieliśmy zapewnione przez 3 dni naszej wyprawy. Dodatkowym plusem jest to, że w rumuńskich górach można praktycznie wszędzie rozłożyć namiot, bez obawy o to, że dostaniemy mandat czy ktoś zwróci nam uwagę. A co do krokusów... jest ich mnóstwo! Pokonując tamtejsze szlaki widzimy rozległe dywany tych fioletowych kwiatów i ani jednego wolontariusza pilnującego czy przypadkiem ktoś nie zbacza ze szlaku i nie robi sobie zdjęć wśród nich.
Podsumowując, wszystko co zobaczyłam w Rumunii przeszło moje oczekiwania i z pewnością przełamało stereotypy o jakich do tej pory słyszałam. Na pewno będę tam chętnie wracać!
Serdecznie dziękuję organizatorom, wszystkim uczestnikom za miłą atmosferę oraz władzom Uczelni za dofinansowanie wyjazdu. Wszystkich chętnych zapraszamy do udziału w następnych wyjazdach organizowanych przez Studenckie Koło Naukowe Geograficzno Turystyczne „Gorgan”, które z pewnością będą ciekawą przygodą i niezapomnianym przeżyciem dostarczającym wielu wrażeń i cennych doświadczeń. Dowodem atrakcyjności tych wyjazdów jest ciągły udział starszych członków tego koła, a obecnie już absolwentów PWSZtu, którzy pomimo opuszczenia progów uczelni chętnie wracają do nas.
Tekst: Weronika Ekiert – I rok Turystyki i Rekreacji (konsultacja W. Grodzki)