start

Aktualności

Akademicki Dzień Pamięci - 6 listopada 2015

03-11-2015

 

****

Profesor Pigoń stawił się na zaproszenie władz uczelni 6 listopada w gmachu Collegium Novum i wraz z pięćdziesięcioma sześcioma pracownikami uczelni został aresztowany, a następnie uwięziony najpierw w Krakowie, a potem we Wrocławiu, skąd ostatecznie kadrę naukową przewieziono do obozu w Sachsenhausen. Wspomnienia z tamtego okresu przywoływał niechętnie i spisał je dopiero po wielu latach. Ćwierć wieku po tamtych wydarzeniach przemawiał czcząc pamięć pomordowanych przyjaciół:

W pierwszych dniach listopada 1939 r., na progu trzeciego miesiąca okupacji Krakowa, władze uczelni naszej zdecydowały się otworzyć nor­malny nowy rok akademicki. Okupant przecież zalecał był publicznie, by życie społeczeństwa szło nadal torem normalnym. Otwarto w Uniwersytecie przewody egza­minacyjne, uruchomiono pracownie, odbyło się nabo­żeństwo inauguracyjne.

Do samej inauguracji wszelako nie doszło. W przed­dzień jej, także w przeddzień przyjazdu wielkorządcy, gubernatora Franka, zgłosił się do rektora szef krakow­skiego ośrodka Tajnej Policji Politycznej, Obcrsturmbannführer Müller, osłaniający się tytułem doktora któ­regoś z uniwersytetów niemieckich, i wyraził życzenie, że pragnąłby przed gronem profesorów wygłosić odczyt o stosunku państwa narodowosocjalistycznego  do  po­trzeb rozwojowych nauki.

Rektor, nie przeczuwając podstępu, sprosił osobną kurendą grono nauczające Uniwersytetu, a także brat­nich uczelni akademickich. Przyszliśmy tłumnie, młodzi i starzy; sala 56 wypełniła się licznie zebranymi. Zjawił się też rzekomy prelegent. Wszedł oczywiście w mun­durze, w czapie na głowie i stanął za katedrą we właściwej   swej  roli:  zamiast uczonego    zbir  policyjny. Próbę   własnowolnego   otwarcia   roku   akademickiego wskazał jako dowód, że nie orientujemy się w nowo powstałej  sytuacji, i oświadczył, że wobec tego zosta­jemy wszyscy aresztowani, że dostaniemy się w warun­ki, w których zdołamy przemyśleć tę sytuację i  przeuczyć się, „umlernen".

Rzeczywiście gmach Collegii Novi był już obsadzony przez gestapowców. Wszyscy znajdujący się w nim pra­cownicy umysłowi zatrzymani, przy wtórze wrzasków i klątw, przy pomocy kułaków ustawieni w czwórki, po czym załadowani do karetek więziennych i pod ostrą strażą odesłani do więzienia wojskowego przy ul. Montelupich; następnie, po nocy źle przespanej pokotem na gołej kamiennej posadzce, przewiezieni do koszar 20 p. p., skąd po dwóch dniach odwiezieni do Wrocła­wia, do więzienia tamtejszego sądu kryminalnego. Po dwóch z górą tygodniach przeszkolenia więziennego odstawiono nas w końcu poza Berlin do obozu koncen­tracyjnego w Sachsenhausen.

O pobycie w Sachsenhausen bezpośrednio po wojnie milczał – wspomnienie było zbyt dotkliwe. Wydany dopiero w latach sześćdziesiątych pamiętnik był czymś znacznie więcej niż zapisem ulatujących z ludzkiej pamięci szczegółów – był próbą określenia granicy człowieczeństwa poddanego potwornej opresji.

Sekret jak sądzę, był gdzie indziej: mianowicie w zbrojności psychicznej. Każdy z nas jak bastion był oblegany przez nieustępliwe furie zagłady i dla każdego było rzeczą najważniejszą: nie cierpieć słabości w fortecy, nie dopuszczać do siebie wroga najstraszniejszego: rozpaczy, defetyzmu.

Dawne fortece były dwukondygnacyjne. Ponad „niższym” wznosił się zawsze na litej skale „wysoki zamek”. Choć padł pierwszy, w drugim można było się jeszcze długo trzymać. [..] I nam wypadło wobec złowrogiej przemocy znaleźć w sobie taki „wysoki zamek”, ostoję, z niewzruszonych najbardziej niewzruszoną, czepić się jej pazurami i za nic ani na chwilę nie popuścić. Nie dać przystępu zwątpieniu, prostracji, zaszyć się w swym najciaśniejszym ostępie i – trwać jak kamień w gruncie. Niechże mnie wysadzą! W tym był właściwy ratunek.

W tych wspomnieniach Stanisław Pigoń praktycznie nie mówi nic o sobie. Pisze jako świadek, który przetrwał i nie zabiega o wyrazy współczucia nad trudnym życiem. Celem publikacji tych zapisków nie jest także osiągnięcie intelektualnego dystansu, które oferują naukowe dywagacje na temat symptomów choroby obozowej. Pigoniem kierowała troska o człowieka współczesnego: 

Po co o tym wszystkim wspominać dziś, po latach dwudziestu pięciu? Mogiły pochowanych zarosły trawą, prochy popalonych w krematoriach wchłonęła daleka ziemia cudza.

Co więcej, dochodzą nas głosy z krajów szczęśliwych, co nie zaznały potworności najazdu, z ust ludzi ukształ-conych, nawet spośród uczonych, którzy takie świa­dectwa, jakie my tu, świadkowie naoczni, złożyć mo­żemy, mają za przesadę, traktują jako objaw tzw. „Greuelpropaganda" i wietrzą w tym pasję odwetow­ców. Czy zdołamy przekonać kogo z tych niewiernych Tomaszów, skłonić, żeby bezpośrednio położył rękę na ranie? Mało mam wiary. A przecież nie możemy mil­czeć, nie odmówimy tego świadectwa prawdzie, skła­damy je publicznie i głośno, bo z jej stwierdzenia, z jej przypomnienia wynikają wnioski, nie tylko dla innych, ale i dla nas. I to wnioski niebłahe.

Pigoń powtarza słowa Nałkowskiej: ludzie ludziom zgotowali ten los – i dodaje: zrobili to ludzie wykształceni i inteligentni, przedstawiciele cywilizowanego świata. Dla profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego stawką było ocalenie kultury od zdjablenia, gdyż mówienie w tej sytuacji o bestialstwie było ujmą dla świata zwierząt, które nie katują i nie zabijają dla przyjemności. Dlatego nie wahał się apelować do własnego środowiska:

Wołamy na trwogę. Rozbity został atom człowieczeństwa, pękły sokratesowskie spoidła między wiedzą a prawością, zagro­żony został gmach kultury, przez tyle wieków utwierdza­ny wysiłkiem najszlachetniejszych przedstawicieli ludzko­ści.

Spełniając powinność świadka, służąc prawdzie, Stanisław Pigoń głęboko cierpiał. W liście do przyjaciela wspomina samotność po powrocie z obozu i śmierci wielu przyjaciół. Nazywa siebie wówczas „synem Hioba”. Jeden ze słuchaczy jego wykładów zapytał go o ostatnie chwile Ignacego Chrzanowskiego. Reakcja Profesora wstrząsnęła obecnymi: „Pigoń powstał i wstrząsnął nim szloch. Profesor płakał.” Ale od odpowiedzi się nie uchylił: „Bo jak Pan pyta, moim obowiązkiem jest odpowiedzieć, zwłaszcza na to pytanie. Nikt już Panu tak dokładnie o tym nie powie.”

 (WG)

lista aktualności
zporr
Zakupu oprogramowania dokonano w ramach projektu “Budowa szerokopasmowej regionalnej sieci internetowej w Krośnie i w powiecie krośnieńskim współfinansowanego przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego"
bip
© 2010.All rights reserved. Realizacja: ideo,
Powered by CMS Edito