"Tak sobie tłumacz ;-)" - relacja z warsztatów przekładowych
31-03-2014
"Tak sobie tłumacz ;-)" - relacja z warsztatów przekładowych
Za nami dwudniowe warsztaty przekładowe. Czas na krótkie podsumowanie tego wydarzenia. Zakład Translatoryki PWSZ im. Stanisława Pigonia w Krośnie 25 i 26 marca br. funkcjonował w stanie podwyższonej gotowości. Gotowości do działania oczywiście, ale także do przyjęcia i współpracy z gośćmi, jako że w sprawę zamieszani byli także uczniowie okolicznych szkół ponadgimnazjalnych. Swoją obecnością zaszczyciły nas osoby nawet z dalszych rejonów, którym nie straszna była odległość, przybyli do nas bowiem uczniowie z Ustrzyk Dolnych, Dębicy, Czudca oraz nieco bliższych miejsc, takich jak Jedlicze, Trzcinica czy Dukla. Nie zabrakło uczniów z krośnieńskich liceów i technikum.
Każdy dzień zaczynał sie od wysłuchania ciekawego wystąpienia. We wtorek dr Serhij Tyupa, wykładowca z Katedry UNESCO UJ, omówił systemy oceny jakości tłumaczeń specjalistycznych. Przedstawiany problem wzbogacił wieloma przykładami, z których najwięcej emocji wywołał przykład z angielskim słowem crotch w tekście medycznym i jego niefortunnym tłumaczeniem w kilku językach. We środę mogliśmy posłuchać wykładu o pułapkach translatorskich, z którymi zetknęła się dr Joanna Kułakowska-Lis podczas 20-letniej pracy w wydawnictwie. Poznaliśmy relacje i zależności na linii: tłumacz – redaktor. Dowiedzieliśmy się też, że opracowując tekst czy tłumaczenie, nie trzeba za wszelką cenę ‘zmieniać dobrego na lepsze’. Pani doktor przedstawiła nam także liczne przykłady, wzięte z redaktorskiego życia. Cieszymy się, że mogliśmy czerpać z jej bogatego doświadczenia.
Wykładowcy przygotowali różnorodne zagadnienia, każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Jedni zdecydowali się na fantastykę w wykonaniu Prachetta, inni woleli bardziej przyziemne tematy, gdzie Piękna, jak to w życiu bywa, wybiera przystojniejszego amanta, a konia wcale tak łatwo słoniem zastąpić się nie da. W duszę swoją mieli okazję wejrzeć tłumacze limeryków. Było też refleksyjnie i z delikatną zadumą przy tłumaczeniu kamiennych inskrypcji. Część osób, pracując nad rosyjskimi filmami animowanymi, przekonała się, że: ‘Dla dzieci – nie znaczy banalnie’. Sporą popularnością cieszyły się tłumaczenia ustne.
Na warsztat brane były języki: angielski, niemiecki i rosyjski. Zaś przekład czyli ‘tekst docelowy’ miał ukazać się w naszym ojczystym języku. Praca była owocna. Spełniły się więc poliglotyczne życzenia JM Rektora profesora Grzegorza Przebindy. Tłumaczenia miały być nie tylko zrozumiałe, ale także pozostawać w zgodzie z zasadami języka polskiego. W tym względzie nieocenioną pomocą były rady dr Kułakowskiej-Lis.
Uczestnicy stanęli wobec wielu wyzwań. Poznali problemy wspólne wszystkim tłumaczom, jak i te charakterystyczne dla danej specjalizacji. Gdzieniegdzie prace miały spokojny przebieg, w innych grupach zdarzały się burze. Burze mózgów oczywiście :-). Warsztatowicze korzystali z zasobnych słowników, Internetu oraz rad doświadczonych tłumaczy. Wszystko to, w połączeniu z kreatywnymi umysłami uczestników, przyniosło interesujące rezultaty. A wszystko "na pokaz" – każda grupa mogła przedstawić efekty translatorskich poczynań pod koniec drugiego dnia warsztatów.
Prezentacje te stanowiły odpowiednie podsumowanie warsztatów. Uczestnicy z chęcią dzielili się efektami swojej pracy i wymieniali doświadczenia. Tegoroczne warsztaty przekładowe uważamy za udane i czekamy na kolejne!
Tekst i zdjęcia
Eunika Polowiec - I rok DSDT