Przyjaźń polsko-węgierska kwitnie. O ile w wielkiej polityce podobno ostatnio pojawiły się jakieś zgrzyty, to w naszym mieście wszystko wygląda wręcz świetnie. I nie chodzi o to, że nasza chata z kraja i nie mamy wyczucia globalnych problemów. Wyczucie mamy doskonałe, o czym świadczą spotkania z cyklu „Polska i jej sąsiedzi” – po prostu serce tej przyjaźni bije w Krośnie, a nie w Warszawie. A kto nie wierzy, niech przyjdzie na zebranie Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Węgierskiej w Krośnie i się przekona, że Polak i Węgier dwa bratanki.
Ostatnie zebranie Towarzystwa uświetnił swą obecnością Pan Grzegorz Łubczyk – były ambasador RP na Węgrzech, prezes Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie, a tego dnia przede wszystkim reżyser filmu dokumentalnego ŻYCIE NA KRAWĘDZI. Henryk Sławik–József Antall senior. W imieniu gospodarzy gościa przywitał profesor Władysław Witalisz oraz Rektor PWSZ profesor Grzegorz Przebinda, który podkreślił moralne znaczenie bohaterów wieczoru: Henryka Sławika i Józsefa Antalla seniora. W ich niezwykłych życiorysach wskazał na wspólny, godny naśladowania rys: bezinteresowną pomoc w trudnych czasach. Przemawiający w imieniu Stowarzyszenia Portius Zbigniew Ungeheuer zaprezentował związaną z tymi postaciami tablicę, którą w partnerskim mieście Sárospatak ustawiono – jak głosi umieszczony na niej napis w dwu językach – W hołdzie narodowi węgierskiemu za otoczenie opieką 140 tysięcy polskich żołnierzy i uchodźców w latach II wojny światowej.
Pan Grzegorz Łubczyk przedstawił tło powstania filmu. Potrzeba nakręcenia tego dokumentu wynikała z poczucia niedostatku, jako zostawił poprzednie dzieło Henryk Sławik. Polski Wallenberg, gdyż w nim ukazana została tylko jedna z dwóch, nierozłącznych postaci. Zatem tematem najnowszego dzieła miała być prawdziwa przyjaźń, potwierdzona szlachetną postawą w najtrudniejszych chwilach. Właśnie ów dramatyczny wymiar losów ludzkich starał się reżyser wydobyć, czemu służą sceny uzupełniające materiały archiwalne i ujęcia dokumentalne. Są to nieraz przejmujące sceny, takie jak pożegnanie przyjaciół w furgonie więziennym lub ostatnia rozmowa Sławika z córką. Mówiąc o tych właśnie fragmentach filmu Pan Grzegorz Łubczyk przedstawił współtwórców swego filmu podkreślając ich ponadprzeciętne zaangażowania. Ciekawostką była zasada wyboru aktorów mających grać tytułowe postacie. Kluczem było fizyczne podobieństwo aktorów do postaci historycznych, o czym mogli się przekonać zebrani licznie widzowie. Reżyser podkreślał, że mówi o postaciach nieobecnych w podręcznikach, a przecież ze wszech miar zasługujących na miejsce w zbiorowej pamięci. W auli PWSZ im. Stanisława Pigonia, właśnie ze względu na patrona uczelni, szczególnie zabrzmiały słowa Pana Łubczyka, który nazwał Henryka Sławika prostym chłopakiem z Szerokiej, człowiekiem prostym, który dzięki pracy nad sobą dokonał rzeczy wielkich.
Projekcja filmu nie pozostawiła widzów obojętnymi. Pytań po seansie nie było, co reżyser skomentował: milczenie jest znamienne. Byliśmy wzruszeni. Dziękujemy.